Kiedyś telewizor w domu to było prawdziwe wydarzenie.
Nie każdy go miał, ale to nie przeszkadzało – bo i tak oglądało się razem.
Sąsiedzi przychodzili wieczorem, ustawiali krzesła jeden za drugim i w ciszy wpatrywali się w migoczący ekran. Dzieci na kolanach matek, starsi z rękami splecionymi na kolanach, a gdzieś w kącie cicho tykał zegar.

Nie było pilotów, nie było dziesiątek kanałów, nie było pośpiechu.
Po programie zaczynały się rozmowy – o świecie, o tym, co w sąsiedniej wsi, o dawnych czasach.
A dziś… Każdy ogląda sam, w słuchawkach, na telefonie…
Ciekawe, kto jeszcze pamięta te wspólne chwile…
Dodaj komentarz